Zawsze myślałem, że nasza miłość zaczęła się od przyjaźni.
Myliłem się.
Już od samego początku, od momentu gdy ujrzałem Cię
wchodzącą na teren skoczni u boku Toma zakochałem się w Tobie.
Myślałem, że kochasz mnie nad życie, tak samo jak ja kocham
Ciebie.
Myliłem się.
Ty nigdy mnie nie kochałaś. Nawet przysięgając mi miłość,
wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz mnie aż do śmierci.
Kłamałaś mi prosto w oczy. Dlaczego ? Nie wiem, ale chciałbym byś w końcu mi to
wytłumaczyła.
Nigdy nie sądziłem, że ktoś jest w stanie tak bardzo mnie
skrzywdzić.
Myliłem się.
Zrobiłaś to Ty. Ty skrzywdziłaś mnie najbardziej na świecie
odbierając mi wszystko co kochałem, co nadal kocham i chyba nigdy nie
przestanę.
Sądziłem, że zawsze będziesz mnie wspierać, że będziesz ze
mną w tych dobrych i złych chwilach.
Myliłem się.
Odeszłaś ode mnie.
Teraz stoję i patrzę jak znów wchodzisz na teren skoczni,
jednak przy Twoim boku nie idzie Tom, nie idę też ja. Idzie on – największy
zdrajca istniejący na tej planecie, nie licząc Ciebie. Nie widzicie mnie, ale
ja widzę was, widzę Ciebie. Nie poruszam się o krok, boję się nawet wziąć
głębszy wdech, byście przypadkiem mnie nie zauważyli. Cóż za ironia – boję się
spojrzeć w twarz kobiecie, która oszukiwała mnie od samego początku, boję się
spojrzeć w oczy Tobie. Pomimo tego wszystkiego co mi zrobiłaś wciąż Cię kocham
i nie jestem w stanie przestać. Kocham też tego małego szkraba, którego
trzymasz teraz za rękę i trzyma też on. Uśmiecham się mimowolnie, gdy widzę
uśmiech na jego małej twarzyczce i staram się nie zwracać uwagi na tą
pojedynczą łzę, która spływa po moim policzku. Kiedyś myślałem, że to mój syn –
Ty mi to wmówiłaś, a ja uwierzyłem bez żadnych przeszkód, bo przecież czemu
miałabyś mnie okłamywać. Widzę jak całujesz go z uśmiechem, po czym on
odchodzi, zostawiając Cię jedynie z tym małym szkrabem. Odwracam wzrok od Ciebie
i spoglądam na skocznię tak majestatyczną i piękną, jednak nie tak piękną jak
Ty. Przed oczami przelatuje mi każdy pocałunek, którym obdarzyłaś mnie po udanym
skoku na tej skoczni. Zastanawia mnie, czy zawsze byłaś taka fałszywa ? Czy
choć jeden Twój pocałunek był szczery ? Czy chodź raz cieszyłaś się z tego, że
to właśnie ja zwyciężyłem ?
Nagle czuję jak ktoś dotyka mojego ramienia. Przez moje
plecy przechodzi dreszcz. Czyżbyś przyszła do mnie ? Chcesz wrócić ? Przyjmę Cię
z otwartymi ramionami. Pomimo tego jak wielki zamęt wprowadziłaś w moim życiu
przyjmę Cię, przecież Cię kocham. Odwracam się z nadzieją w oczach, która
momentalnie znika, gdy tylko widzę twarz Toma, zamiast Twojej idealnej twarzy.
Idealnych oczu, idealnego uśmiechu, idealnego nosa, o którym zawsze mówiłaś, że
jest paskudny, a ja zawsze uważałem, że jest piękny. Tak jak ty cała.
-Anders. – mówi Tom cicho, ledwie te słowa wydobywają się z jego
ust – Chodźmy. – prosi, jednak ja odwracam się i znów spoglądam w Twoim
kierunku.
Uśmiecham się na widok malca, który przyjmuje pozycje
dojazdową i chwilę później wyskakuje w powietrze. To ja go tego nauczyłem.
-Proszę przestań się zadręczać. – jęczy Hilde, a ja mam
ochotę powiedzieć mu, aby się zamknął, bo patrzę właśnie na najpiękniejszą
kobietę na tym świecie.
Ty byś mu to powiedziała. Ty nigdy nie bałaś się odezwać i
każde słowo, które wyszło z Twoich ust było piękne. Nawet przekleństwa, które
wypowiadałaś wpadając na komodę, którą tak się zachwycałaś w sklepie, a gdy
pojawiła się w naszym domu znienawidziłaś ją, brzmiały jak najpiękniejsze słowa
na ziemi. Nie wiem co było tego powodem. Może brzmienie Twego głosu ? A może
ułożenie warg ? Nie wiem.
-Chodź. – Hilde prawie, że warczy ciągnąc mnie za rękaw.
Idę z nim. Bo właściwie co mam innego zrobić ? Nie pozostało
mi nic tylko skoki.
Razem z Tomem wjeżdżam wyciągiem na szczyt skoczni, ciągle
oglądając się za Tobą. Z każdą chwilą stajesz się coraz mniejsza, ale i tak Cię
dostrzegam. Kto nie dostrzegłby miłości swojego życia ? Czuję w środku, że Tom
patrzy się na mnie ze współczuciem, jednak ignoruję to. W ignorowaniu tych jego
spojrzeń doszedłem do perfekcji, w końcu patrzy tak na mnie od momentu w którym
mnie zostawiłaś, czyli od siedmiu miesięcy, osiemnastu dni i… Która jest teraz
godzina ?
Hilde szturcha mnie w ramię, lecz ja nie odwracam się. Mam
ochotę zrzucić go z wyciągu, za to że chce odciągnąć mnie od spoglądania na
Ciebie. Nawet będąc ledwie widoczna niczym okruszek jesteś piękna, wiesz ?
-Przepraszam cię. – słyszę nagle ściszony głos Toma.
Marszczę brwi. Tak bardzo tego nie lubiłaś. Mówiłaś, że
wyglądam wtedy strasznie staro, pamiętasz ?
-Gdyby nie ja to nigdy byście się nie poznali. – dodaje Hilde
równie cicho jak wcześniej.
-Nie Tom. – mówię stanowczo, przy czym niechętnie odwracam
się w jego kierunku – Gdyby nie ty nie zaznałbym tych sześciu lat, ośmiu
miesięcy, dziewięciu godzin i siedemnastu minut szczęścia. – odpowiadam, na co
mina Toma staje się jeszcze bardziej współczująca.
Tak, od momentu, w którym zostaliśmy parą, do momentu gdy
powiedziałaś mi te wszystkie okropne rzeczy minęło dokładnie sześć lat, osiem
miesięcy, dziewięć godzin i siedemnaście minut. Może uznasz mnie za szaleńca,
ale policzyłem czas mojego największego szczęścia.
Zeszliśmy z wyciągu i ruszyliśmy ku belce startowej.
Minęliśmy go. Uśmiechał się zwycięsko, jak zawsze na mój widok, odkąd mnie
zostawiłaś. Rozmawiał z Bardalem, który jako jedyny w całej drużynie starał się
być na pewien sposób neutralny i rozmawiać ze wszystkimi. Pewnie dlatego, że Ty
wciąż przyjaźnisz się z jego żoną. Słyszę, jak zaczyna wrzeszczeć na Fannemela
i Skletta, którzy niby to przypadkiem uderzyli go nartami. Na Ciebie nie
krzyczy, prawda ? Bo jeśli tak, to powiedz tylko słowo, a obiję mu tę jego
uśmiechniętą buźkę. Dla Ciebie przecież zrobię wszytko.
Nagle podchodzi do nas Rune.
Nagle podchodzi do nas Rune.
-Jak on miał czelność tu z nią przyłazić ! – mówi to na tyle
głośno, by on mógł to usłyszeć.
Ignoruję to, ale Bjørn
nie. Obrzuca Veltę groźnym spojrzeniem i gdyby nie Hilde to na pewno
powiedziałby mu parę nieprzyjemnych słów. Romøren wraz z Tomem byli przy mnie
po tym jak mnie zostawiłaś. To właśnie Bjørn przygarnął mnie do siebie, gdy
upiłem się do nieprzytomności wiedząc, że już nigdy nie będziesz moja. Chociaż
tak właściwie, czy kiedykolwiek byłaś moja ?
Ponownie go widzę,
przechodzi obok nas. Niedługo będzie siadał na belce, musi tylko poczekać, aż
Atle odda swój skok. Pewnie już zaczynasz zaciskać kciuki i informujesz małego Isaka, że zaraz skoczy jego tatuś. Kiedyś zachowywałaś się tak chwilę przed
moim skokiem. Dosłownie moment przed tym gdy on siada na belce słyszę z
krótkofalówki stojącego nieopodal Niklasa, pomocnika trenera, głos Stöckla,
który pyta się czy jeszcze się nie pozabijaliśmy. Mimowolnie lekko się śmieję.
Przecież nie zrobiłbym Ci tego, nie zabiłbym kogoś, kogo kochasz, chociaż mam
na to wielką ochotę. W końcu to on zniszczył całe moje szczęście. Chociaż to
może Ty je zniszczyłaś ? Albo razem je zniszczyliście ? Teraz to już nie ważne
i tak nic nie może sprawić, bym przestał Cię kochać.
Podziwiam Cię za
jedną rzecz, wiesz ? Jesteś jedyną osobą, której udało się zmienić norweskich
skoczków narciarskich. Kiedyś byliśmy najbardziej roześmianą kadrą, a teraz ?
Nie wiadomo czyje słowa wywołają kolejną burzę. Ciesz się, w końcu nikomu
wcześniej nie udało się czegoś takiego dokonać.
Nagle spostrzegam,
że na górze zostałem już tylko ja i Hilde. Z lekko zdenerwowanej miny Toma
domyślam się, że już od jakiegoś czasu powinienem siedzieć na belce. Kiedyś
niecierpliwiłabyś się dlaczego jeszcze nie skoczyłem i co tak długo robię na
górze, jednak teraz jest inaczej. Pewnie rozmawiasz ze swoim nowym mężem,
albo składasz na jego ustach pocałunek, ze stoickim spokojem, bo przecież Twoja
miłość już wylądowała bezpiecznie. Tak dawno nie czułem smaku Twoich ust. Nawet
nie wiesz jak bardzo mi go brakuje. Każdego dnia, gdy się budzę spoglądam na
drugą połowę łóżka, na której zawsze spałaś i wciąż mam nadzieję, że Cię tam
ujrzę. Jestem głupcem prawda ? Ty nigdy nie wrócisz i nigdy mnie nie pokochasz,
w końcu nigdy mnie nie kochałaś.
Nie wiem jak to
zrobiłem, ale jestem już na dole. Nie wiem w jaki sposób się tu znalazłem. Nie
wiem czy dobrze wyszedłem z progu, czy moja pozycja w locie była odpowiednia.
Nie wiem nawet, czy wylądowałam z telemarkiem i czy w ogóle wylądowałem,
chociaż domyślam się, że tak, bo jedyny ból jaki czuję to ten w sercu. On mnie
jednak nie dziwi, czuję go przecież co dzień od siedmiu miesięcy, osiemnastu
dni i kilku godzin. Słyszę jak mały Isak cieszy się z mojego skoku. Z tego co
słyszałem wciąż pyta dlaczego już z nim nie mieszkam . Tak, Bardal mi mówił,
chociaż nie wiem po co. Chciał mnie jeszcze bardziej dobić ? Z całych sił
starając się nie spojrzeć na Ciebie odpinam narty, po czym przerzucam je przez
ramię i idę w kierunku bramki. Nie wiem nawet ile metrów skoczyłem i jakoś
specjalnie mnie to nie interesuje.
Ponownie wjeżdżam
wyciągiem na górę, tym razem sam. Nie chcę czekać na Toma, bo boję się, że na
Ciebie spojrzę. A gdybym to zrobił nie mógłbym już oderwać od Ciebie wzroku,
jesteś przecież ideałem.
Znów widzę go na
szczycie skoczni i z całych sił powstrzymuję się przed zrzuceniem go z belki,
na której właśnie usiadł. Dobrze wiem, że byś tego nie chciała, bo on jest
teraz Twoim szczęściem. Daje Ci to, czego ja nigdy nie mogłem Ci dać. Czemu ?
Nie wiem, tylko ty to wiesz.
Znów nie wiem jak
znalazłem się na dole i ponownie usłyszałem okrzyki Isaka. Tym razem jednak
spojrzałem na Ciebie. Patrzyłaś na mnie obojętnym wzrokiem. Skończyłaś już
udawać. Spoglądając na Ciebie zacząłem się zastanawiać, czy zdarza Ci się mylić
gdy się podpisujesz i zamiast Birgitte Stjernen napisać Jacobsen…
~*~
~*~
Właściwie to pierwszy mój jednopart i mogę powiedzieć, że jestem z niego nawet zadowolona. Od razu uprzedzam, że bardzo lubię skoczków, którzy występują w tym króciutkim opowiadaniu. Po prostu w mojej głowie zrodziła się ta historia wraz z bohaterami i jakoś nikt inny mi tu nie pasował.
A jak wam podoba się ten jednopart ?
Na tym blogu będą pojawiać się same jednoparty. Myślę, że ich tematyką będą raczej tylko skoki, ale pewności nie mam (nie wiem co jeszcze zrodzi się w mojej głowie :D). Mam nadzieję, że znajdą się chociaż jakieś pojedyncze osoby, którym się to spodoba i będą miały ochotę jeszcze coś tu przeczytać. Nie wiem jak często będą pojawiać się tu nowości, zależy to głównie od mojej weny, która wręcz uwielbia płatać mi figle. :)
Na tym blogu będą pojawiać się same jednoparty. Myślę, że ich tematyką będą raczej tylko skoki, ale pewności nie mam (nie wiem co jeszcze zrodzi się w mojej głowie :D). Mam nadzieję, że znajdą się chociaż jakieś pojedyncze osoby, którym się to spodoba i będą miały ochotę jeszcze coś tu przeczytać. Nie wiem jak często będą pojawiać się tu nowości, zależy to głównie od mojej weny, która wręcz uwielbia płatać mi figle. :)
Pozdrawiam :*
Jeju to jest świetne, naprawdę :) Prawdziwe emocje, opisane po mistrzowsku. Czekam z niecierpliwością na następny jednopart, bo na pewno będzie równie dobry co ten :)
OdpowiedzUsuńTeż czekam, póki co jest świetnie, jak zwykle zresztą :P
OdpowiedzUsuńTo jest przecudowne. Boleśnie smutne, a jednocześnie piękne. Miłość jest tak ślepa, że jest to aż niesamowite... Trwa pomimo całej krzywdy, jaką wyrządziła ta druga osoba. Może to trochę infantylne, ale w tej całej swojej naiwności jednak przepiękne.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu do Ciebie przez przypadek, ale nie żałuję! To co napisałaś powyżej - mistrzostwo! Pięknie wszystko opisane, ach, chciałabym pisać tak jak Ty :)
OdpowiedzUsuńLecę czytać kolejne jednoparty!